zdjęcie: eurosport.onet.pl
Urodziłem się w czasach, kiedy za honorowe uważało się rozwiązywanie "nierozwiązywalnych" spraw za pomocą pieści, wyłącznie w formule - jeden na jednego. Nikt nie biegał po mieście z maczetami, siekierami czy nawet nożami. Dobra, czasem latały w powietrzu cegłówki i twarde bryłki ziemi ale za tym szła reguła też inna bo wojny między podwórkowe dopuszczały broń "dalekiego zasięgu" i tekturowe tarcze... Pewne jest, że każdy kto atakował tak zwaną zgrają był tępiony i uznawany za zwykłego śmiecia. Czasy się zmieniły ale nie zmieniły się zasady sportowe, które często mają wiele wspólnego z honorowym traktowaniem, zasadami fair-play i poszanowaniem dla przeciwnika. Chciałem napisać o boksie, jako tej dyscyplinie pierwotnej, z prostymi zasadami i wiekową tradycją. Jej miłośnicy słusznie określają ją jako szermierkę na pięści i wielbią swych mistrzów. Inni zaś widzą w tym dwóch tępych bezmózgów, bestialsko tłukących się po ryjach. Miałem napisać o Arturze Szpilce, któremu na konferencji prasowej puściły nerwy i doszło do szarpaniny oraz padły słowa, których powinien się wstydzić zawodowy sportowiec. Miałem ... bo mam nadzieję, że gdy dojrzeje zdobędzie pasy i wielkie tytuły ale o nim nieco później bo chciałbym przedstawić tym, którzy nie znają, którzy nigdy nie słyszeli o prawdziwej legendzie a tym, którzy znają przypomnieć mądre słowa kogoś, kto zasłużył sobie na miano mistrza. Zasłużył w oczach kibiców i swoich największych rywali. Prawdziwy wojownik, Marek "The Punisher" Piotrowski:
"Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem i cierpieniem, utraconymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać i znaleźć sens dalszej egzystencji. A ja Ci mówię: wstań i walcz! To Twoje życie, Twój największy skarb."
Wszyscy czekamy na wielkiego, polskiego mistrza bokserskiego wagi ciężkiej. Wspaniałe nazwiska jak Gołota, Adamek, Wawrzyk a nawet Sosnowski znają wszyscy. Ostatnio głośniej przez chwilę było o Vikingu, czyli o Mariuszu Wach ale chyba ze względu na możliwy doping w próbce moczu niż na przegrany pojedynek z Kliczką. Gołocie zabrakło do największego sukcesu tylko pasa ale i tak wielu uznaje go za najlepszego polskiego pięściarza tej kategorii wagowej. Adamek zdaje się, że pechowo trafił na okres panowania niepokonanych braci Kliczko ale, żeby być najlepszym trzeba pokonać wszystkich więc usprawiedliwienia nie ma. No i teraz o tych, którzy czekają w kolejce...
Póki co, wygląda na to, że największe szanse na wspinaczkę po rankingu ma walczący z odwrotnej pozycji Szpilka, zwłaszcza po wygranym, krwawym pojedynku z dużo bardziej doświadczonym Mike'm Mollo. Co prawda amerykańscy komentatorzy skarżyli się na sędziego, tłumaczyli prawie trzyletnią absencją Mollo, marudzili o brakach technicznych Artura ale w końcu to na deskach po ciężkim knockout'cie wylądował Merciless (Bezlitosny) Mike. Nikt nie rozlicza zwycięzców :)
Nieokrzesany, wulgarny, huligan Wisły Kraków, skazaniec...być może ale kto powiedział, że Tyson, którego wszyscy podziwiali w ringu to ładnie składający zdania grzeczny chłopiec z dobrego domu. Raczej nikt nie ośmieli się tak powiedzieć nawet po obejrzeniu filmu o Mike'u z gołębim sercem :) Prawda jest taka, że Artur jest medialny a na ringu wygląda na bardzo opanowanego (czego nie można powiedzieć o zachowaniu poza ringiem) i co najważniejsze słucha się trenera. Trudno tu mówić o jego możliwościach bo długa droga przed nim i nie mniej ciężkie przeprawy. Do miejsca na "tron" potrzeba dużo cierpliwości i ciężkiej pracy a ta jak widać wcale mu nie straszna. Potrzebne też jest opanowanie i serce do walki. Dlatego życzę aby Artur wziął do siebie słowa Marka Piotrowskiego i stał się prawdziwym mistrzem oraz wielkim wojownikiem.
Tymczasem po walce za oceanem, sztab szkoleniowy nie zgodził się na lutową walkę w Gdańsku z Krzysztofem Zimnochem i zostaje ona przełożona. Rachunki z czasów amatorskich będą wyrównane w innym terminie ;)
Warto zobaczyć, że Artur Szpilka wie o co w boksie chodzi i rozumie lekcję, którą przyjął na ringu pierwszego lutego:
Być może na naszych oczach rodzi się legenda...zobaczymy.