wtorek, 5 lutego 2013

Legenda o wielkim mistrzu...

zdjęcie: eurosport.onet.pl

Urodziłem się w czasach, kiedy za honorowe uważało się rozwiązywanie "nierozwiązywalnych" spraw za pomocą pieści, wyłącznie w formule - jeden na jednego. Nikt nie biegał po mieście z maczetami, siekierami czy nawet nożami. Dobra, czasem latały w powietrzu cegłówki i twarde bryłki ziemi ale za tym szła reguła też inna bo wojny między podwórkowe dopuszczały broń "dalekiego zasięgu" i tekturowe tarcze... Pewne jest, że każdy kto atakował tak zwaną zgrają był tępiony i uznawany za zwykłego śmiecia. Czasy się zmieniły ale nie zmieniły się zasady sportowe, które często mają wiele wspólnego z honorowym traktowaniem, zasadami fair-play i poszanowaniem dla przeciwnika. Chciałem napisać o boksie, jako tej dyscyplinie pierwotnej, z prostymi zasadami i wiekową tradycją. Jej miłośnicy słusznie określają ją jako szermierkę na pięści i wielbią swych mistrzów. Inni zaś widzą w tym dwóch tępych bezmózgów, bestialsko tłukących się po ryjach. Miałem napisać o Arturze Szpilce, któremu na konferencji prasowej puściły nerwy i doszło do szarpaniny oraz padły słowa, których powinien się wstydzić zawodowy sportowiec. Miałem ... bo mam nadzieję, że gdy dojrzeje zdobędzie pasy i wielkie tytuły ale o nim nieco później bo chciałbym przedstawić tym, którzy nie znają, którzy nigdy nie słyszeli o prawdziwej legendzie a tym, którzy znają przypomnieć mądre słowa kogoś, kto zasłużył sobie na miano mistrza. Zasłużył w oczach kibiców i swoich największych rywali. Prawdziwy wojownik, Marek "The Punisher" Piotrowski:

"Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem i cierpieniem, utraconymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać i znaleźć sens dalszej egzystencji. A ja Ci mówię: wstań i walcz! To Twoje życie, Twój największy skarb."


Wszyscy czekamy na wielkiego, polskiego mistrza bokserskiego wagi ciężkiej. Wspaniałe nazwiska jak Gołota, Adamek, Wawrzyk a nawet Sosnowski znają wszyscy. Ostatnio głośniej przez chwilę było o Vikingu, czyli o Mariuszu Wach ale chyba ze względu na możliwy doping w próbce moczu niż na przegrany pojedynek z Kliczką. Gołocie zabrakło do największego sukcesu tylko pasa ale i tak wielu uznaje go za najlepszego polskiego pięściarza tej kategorii wagowej. Adamek zdaje się, że pechowo trafił na okres panowania niepokonanych braci Kliczko ale, żeby być najlepszym trzeba pokonać wszystkich więc usprawiedliwienia nie ma.  No i teraz o tych, którzy czekają w kolejce...
Póki co, wygląda na to, że największe szanse na wspinaczkę po rankingu ma walczący z odwrotnej pozycji Szpilka, zwłaszcza po wygranym, krwawym pojedynku  z dużo bardziej doświadczonym Mike'm Mollo. Co prawda amerykańscy komentatorzy skarżyli się na sędziego, tłumaczyli prawie trzyletnią absencją Mollo, marudzili o brakach technicznych Artura ale w końcu to na deskach  po ciężkim knockout'cie wylądował Merciless (Bezlitosny) Mike. Nikt nie rozlicza zwycięzców :)


Nieokrzesany, wulgarny, huligan Wisły Kraków, skazaniec...być może ale kto powiedział, że Tyson, którego wszyscy podziwiali w ringu to  ładnie składający zdania grzeczny chłopiec z dobrego domu. Raczej nikt nie ośmieli się tak powiedzieć nawet po obejrzeniu filmu o Mike'u z gołębim sercem :) Prawda jest taka, że Artur jest medialny a na ringu wygląda  na bardzo opanowanego (czego nie można powiedzieć o zachowaniu poza ringiem) i co najważniejsze słucha się trenera. Trudno tu mówić o jego możliwościach bo długa droga przed nim i nie mniej ciężkie przeprawy. Do miejsca na "tron" potrzeba dużo cierpliwości i ciężkiej pracy a ta jak widać wcale mu nie straszna. Potrzebne też jest opanowanie i serce do walki. Dlatego życzę aby Artur wziął do siebie słowa Marka Piotrowskiego i stał się prawdziwym mistrzem oraz wielkim wojownikiem. 
Tymczasem po walce za oceanem, sztab szkoleniowy nie zgodził się na  lutową walkę w Gdańsku z Krzysztofem Zimnochem i zostaje ona przełożona. Rachunki z czasów amatorskich będą wyrównane w innym terminie ;)
Warto zobaczyć, że Artur Szpilka wie o co w boksie chodzi i rozumie lekcję, którą przyjął na ringu pierwszego lutego:


Być może na naszych oczach rodzi się legenda...zobaczymy.

wtorek, 8 stycznia 2013

Stać! bo mamuśka strzela

Obejrzałem filmik na temat posiadania broni autorstwa Maxa Kolonko. Mój stosunek do broni palnej jest powszechnie znany, o czym przekonali się również mieszkańcy małego miasteczka w północno wschodniej części Stanów. Tak, jestem przeciwnikiem powszechnego posiadania  i dlatego właśnie chciałbym się odnieść w kilku słowach do treści wspomnianego filmiku. To może wydawać się śmieszne bo w sumie co ma do powiedzenia na ten temat człowiek z kraju, w którym zdecydowana większość społeczeństwa nie posiada  broni. Nie chcę nikomu odbierać jego konstytucyjnych praw ale w tym przypadku akurat warto zabrać głos, zwłaszcza, że poznałem kilka opinii mieszkańców USA (oczywiste jest, że nie wszystkich ale akurat z dwóch sąsiadujących stanów różniących się ekstremalnie podejściem do tego tematu).
Otóż, z konstytucyjnym prawem do posiadania broni  spotkałem się w drzwiach stacji benzynowej, kiedy mijałem się z dobrze podchmielonym gościem a on wpadł na mnie z odsłoniętym,  przypiętym do pasa "ganem". Potem były długie rozmowy na temat zbrojenia się społeczeństwa i tak zwanej samoobrony bo jako argument padło: "(śmiech) policja i tak do nas nie przyjedzie, żeby pomóc". Zatem można przyjąć tezę, że organ powołany do służenia i chronienia obywateli jakim jest policja nie spełnia swego zadania a ludzie nie czują się bezpieczni. Zatem społeczeństwo ma chronić się samo, uzbroić się samo i samo wymierzać sprawiedliwość. Któż w takim bałaganie osądzi, kto jest potencjalnym przestępcą a kto katem.
Potem rozbrajające "strzelam żeby zabić" bo prewencji i tak nikt nie stosuje. Po co instalować alarm, trzymać psa lub po prostu zakluczyć zamek w drzwiach skoro można ładować do intruza z broni palnej kiedy tylko stopą przekroczy nasz "yard". Potrafię zrozumieć kilka argumentów, że to taki kraj bo  zlepek kultur, tożsamości (lub jej brak), przestępczość, ilość szaleńców, duże odległości i może faktycznie policja nie zdąży przyjechać. No tak ale przepraszam bardzo, ilość broni powoduje, że w niektórych miejscach faktycznie dziwnie się będziesz czuł, osaczony przez uzbrojoną po zęby armię cywilów.


Tutaj dochodzimy do pewnej myśli, która mi przyświeca od początku i od niej powinienem zacząć. Broń palna służy do zabijania - wyłącznie (chyba, że ktoś zna inne zastosowanie - wiatrówki się nie liczą). Pan Max Kolonko przytacza powszechnie znany wśród posiadaczy broni przykład i porównuje ją z pojazdami mechanicznymi, które nie zostały wyprodukowane do zabijania tylko do przemieszczenia się. To powinno zwrócić Pańską uwagę, że skoro ktoś zabija (często i siebie) za pomocą auta, co zatem uczyni posiadając w swoich rękach broń.
Kontrola, to słowo absurd bo wiadome jest jak wygląda zakup broni w Stanach i ewentualne szkolenie. Broń od dziecka??? O czym Pan mówi. Dzieci mają się bawić zabawkami a nie rozkładać i składać gnata bez patrzenia lub odlewać kule w piwnicy. Świetnie, że jest świadome zagrożenia ale czy we wciąż rozwijającym się emocjonalnie umyśle małego chłopca, na przykład wyśmiewanego w szkole, nie narodzi się myśl na rozwiązanie szkolnych problemów przy pomocy, jak Pan nazwał "własnego pistoletu". Jak dla mnie zagrożenie jest zbyt wielkie.
O ile idąc za amerykańską historią i sposobem życia, można spróbować zrozumieć fakt posiadania broni do obrony to niech ktoś w sposób logiczny wytłumaczy mi jak można tam legalnie zakupić szybkostrzelną broń automatyczną, karabin lub broń wielkokalibrową? I po co się pytam ???
Kolejny argument to fakt, że nożem można zabić a ma zastosowanie powszechne tak samo zresztą jak siekiera czy inne widły. Proszę mi wierzyć na słowo, bo mały nie jestem, w konfrontacji z siekierą lub nożem mam szanse (raz w życiu doświadczyłem) - z pociskiem żadnych.
Dozbrajanie się społeczeństwa przed inwazją - to też pada z ust fanów broni palnej - nie jest oderwane od rzeczywistości bo USA jako państwo ma wrogów (długo na to pracowali) i każdy o tym wie ale czy do obrony narodu nie jest przygotowana armia, specjalnie w tym celu szkolona, trenowana a ich uzbrojenie znajduje się pod kontrolą (prawdziwą) w koszarach. 
Strzelnice, sportowe strzelanie, oddziały paramilitarne - tak, jestem za. Sam byłem harcerzem i strzelałem,  odbyłem krótkie szkolenie wojskowe i wiem jak obsługiwać się z bronią. Wiem też jakie niesie ze sobą zagrożenie i dlatego jestem jej przeciwnikiem. Ze względu na techniczną niemożność rozbrojenia obywateli, jedynym zrozumiałym dla mnie rozwiązaniem byłaby regulacja prawa do posiadania krótkiej, ręcznej broni palnej (pistolet) trzymanej wyłącznie w domu w zamykanym pudełku-sejfie, bez prawa noszenia go poza obszar domostwa z koniecznością rejestracji, badań psychologicznych i środowiskowych oraz ograniczone warunkiem niekaralności i nieposzlakowanej opinii. Aha, im więcej papierków, wniosków i badań - tym lepiej, niech zarabiają też instytucje oraz lekarze a nie tylko producenci broni i amunicji.
Statystyka Panie Kolonko...hmmm psują ją Breivik, Harris i Klebold oraz osoby strzelające na oślep w szkołach podstawowych  i kinach. Proszę o statystyce oraz o faktach i prawdzie opowiedzieć matkom z Newtown, z pewnością zrozumieją... ja nadal jestem zdecydowanie przeciw!



Na terenie Królestwa Brytyjskiego w roku 1996 doszło do strzelaniny w szkole w szkockim mieście Dunblane. Po tej tragedii wprowadzono dwa akty prawne a później poprawkę zakazującą posiadania broni palnej w rękach prywatnych (z wyłączeniem broni myśliwskiej) i kontynuowano ścisłą kontrolę broni a mówimy tu o powstałych w okresie ostatnich 60 lat serii aktów prawnych, na mocy których nawet noszenie noża o określonej długości bez licencji jest łamaniem prawa - o broni palnej nie wspominając. Można? Można.
Tymczasem w USA po masakrze, w której ginie 26 osób, w tym 20 malutkich dzieci prezydent Obama bełkocze coś o utopijnym zakazie broni, ceny szybują o 100% w górę, sprzedaż rośnie o 30% napędzając tym samym kasę producentom. Istne szaleństwo...

ps.
znalazłem kilka cennych informacji (znienawidzona statystyka - ale inaczej się nie da), które powinny pomóc osobom, twierdzącym, że w Stanach jest tak różowo pod względem kontroli broni i liczby popełnionych przestępstw:


Polska - w 2008 roku na 759 wszystkich popełnionych zabójstw, z broni palnej poniosło śmierć 32 osoby i liczba ta spada znacznie od 2002 roku (111). Dane KG Policji
Wspomniany przez kogoś w dyskusji Texas - ten o najmniejszej liczbie ponoć - w 2011 roku popołeniono 1089 zabójstw z czego 699 z broni palnej (drugie miejsce w USA za Kalifornią). Teksas to stan o populacji powyżej 25 mln mieszkańców. Dane FBI
No i informacja, która zaskoczy zwolenników teorii, że to sprawka broni długiej. Niestety większości zabójstw dokonano z broni krótkiej, ręcznej. Sami oceńcie stosunek morderstw dokonanych za pomocą broni palnej, przedmiotów niebezpiecznych oraz bez użycia jakielkolwiek broni.
http://www.fbi.gov/about-us/cjis/ucr/crime-in-the-u.s/2011/crime-in-the-u.s.-2011/tables/table-20
Pozdrawiam wszystkich "lubiących sobie postrzelać" nie wynoszących broni poza strzelnicę.
Aha, to są tylko dane statystyczne. Życie ma więcej kolorów niż jest słupków w zestawieniu.