No to startujemy...
Miało być po męsku, to i tak będzie. Otwieramy zatem zakładkę "Piwsko i rozrywka" !
Pierwsze moje kroki po przyjeżdżie do Otley skierowałem do centrum tego niewielkiego miasteczka czyli na zabytkowy ryneczek. Choć ta niewielka mieścina szczyci się posiadaniem około 14 tysięcy dusz to jednak szybkim krokiem można ją przejść w trochę ponad pół godziny, no chyba, że... no właśnie. Chyba, że zajrzymy do jednego z ponad dwudziestu mieszczących się tutaj pubów. Teraz to mi dopiero ta sielankowa mieścina zaimponowała. Jako jedna z nielicznych brytyjskich miejscowości stanęła w szranki do rywalizacji o puchar największej ilości pubów w stosunku do ilości mieszkańców. Z tego powodu nosi przydomek najpopularnieszej pubowej mieściny w Yorkshire. Trzy puby ulokowane na jednej ulicy, przy czym ulica nie ma więcej niż dwieście metrów. Trzy inne zaś na obrzeżach miasta, pełniące również rolę gościńca czyli tutejszego B&B. Niektóre z nich ukryte są przed światem w zakamarkach ulic, kolejne zaś, tak jak słynny Black Horse przy rynku dorobił się wspaniałej renomy jako hotel. Wyobraźnia rusza dopiero w momencie, gdy usiądziesz przy stole w kształcie beczki w podwórzu pubu Black Bull i uswiadomisz sobie, że jego kamienna posadzka pamięta rozlane piwo i pogawędki żółnierzy podczas wojny domowej XV wieku.
Pintowe szkło Otley Pub Club
Lokalizacja zobowiązuje - jak powiedział pewien sklepikarz sprzadający browarek a sąsiadujący z kościołem, który to zbudował "wężową kolejką" wydłużając tym samym dystans ustalony prawem pomiędzy świątynią a wspomnianym punktem pobierania procentów. To właśnie tutaj, w Otley organizowany jest coroczny fetiwal folkowy pod patronatem browaru Black Sheep. W jeden weekend na ulicach zobaczyć można usmarowanych na czarno tancerzy i posłuchać folkowych kapel na żywo. Ja również się poczuwam, choć od razu przyznam, że smakoszem bursztynowego napoju nie jestem. Proponuję zatem odkrywczą wędrówkę po tutejszych pubach. Zobaczymy co serwują, czy króluje tutaj niepodzielnie angielskie Ale. Może uda wyciągnąć się coś o historii miejsca. o ludziach, którzy od kilkuset lat kultywują tradycję picia piwa. Mam nadzieję, że wspólnie odkryjemy co spowodowało taki wysyp lokali w niewielkiej miejscowości i dlaczego na każdych drzwiach wisi naklejka "Walkers Welcome"...
Przy okazji wizyty w innym mieście dowiecie się, dlaczego jeden z pubów nosi tajemniczą nazwę: "Tylko nie mówcie Tytusowi" :)
Jedno jest pewne, człowiek uczy się całe życie. Na to akurat nigdy nie jest za późno, więc zanim przystapię do dzieła sprawdzę jak powinny być serwowane poszczególne gatunki piwa. Bo jak się okazuje, pokalem nie jest to, co zazwyczaj tak nazywamy. Ja słuchałem tej prelekcji z rozdziabioną buzią i świat mi się zawalił pod nogami. Co prawda, zawsze można walnąć piwsko z butli ale po co, skoro ktoś się trudził i wymyślił wytworne szkło lub porcelanę. Posłuchajcie co ma na ten temat do powiedzenia, ktoś to się na tym doskonale zna, czyli Tomasz Kopyra:
Jeśli kogoś temat wciągnie, zapraszam do obejrzenia kolejnych dwóch części o ciekawostkach szkła dedykowanego gatunkom lub markom browarniczym.
Na zakończenie nasuwa mi się pytanie, które z pewnością dręczy też wielu z Was. Co jest takiego magnetycznego w pubach, że ludzie znikają tam niemal codziennie na całe wieczory a nawet wpadają tutaj w porze lunchu? Zobaczmy zatem...
Otley Black Sheep Folk Festival
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz